Salon na tapecie.
Wczoraj skupiłem sie na dole. Szwagier ze swoim szwagierem ( :D) zajęli się górą i płytami. Gipsowali łączenia, robili narożniki, wykańczali okna.
Ja z żoną i teściem zabraliśmy się za zamykanie sufitu w przedpokoju. Najpierw przygotowaliśmy stelaż, a później wepchaliśmy wełnę. Było zabawy z stelażem, bo trzeba było wymyślić łączenie z krawędzią schodów.
Dzisiaj od rana (około 9) z żoną jeździliśmy w poszukiwaniu parapetów. Niestety nic niekawego nie było. Po dotarciu na budowę od razu wzięliśmy się za płyty. na początek poszły te w przedpokoju. Zajęło to z godzinkę, bo jedna była kłopotliwa w przycinaniu ( dziwny kształt). Przyjechał też szwagier szwagra. Pomógł niesamowicie. Praktycznie wyprowadził cały korytarz na górze. A kąty nam straszne.
Ja z żoną zajęliśmy się robieniem obniżenia sufitu w salonie. Na początek przygotowaliśmy stelaż przykrywający podciąg.
Kolejny etap po stelaż na reszcie ścian:
Jak już był, to rozciągnęliśmy kable pod przyszłe oświetlenie. Zainstalowałem też zasilacze LEDów. Jak już wszystko było zrobione zaczęło się cięcie płyt. O godzinie 19:30 efekt był taki:
Oczywiście nie mogłem się powstrzymać i podłączyłem kawałek listwy ledowej (5 metrów), żeby zobaczyć czy będzie wystarczająco jasno.